Kiedy małżeństwa oznajmiają swoim rodzicom, że ci za kilka miesięcy zostaną oni dziadkiem i babcią, najczęściej jest to wydarzenie piękne i wzruszające. A co z tymi, którzy wprawdzie cieszą się z wnuka lub wnuczki, ale nie mają zamiaru poświęcać im całego swojego czasu?
Kochamy naszych dziadków i oni kochają nas. Nie wychowują nas, więc mogą bez wyrzutów sumienia rozpieszczać. Zawsze mają dla nas dobre słowo, zawsze obronią, pocieszą, poradzą. Większości z nas babcia kojarzy się z bajkami, słodyczami dawanymi ukradkiem, wspomnieniami rodzinnymi. Ale są też babcie inne, nowoczesne. Na wieść o wnuku nie mają zamiaru siadać w bujanym fotelu, zakładać okularów i brać do ręki drutów, by zrobić ciepły szalik.
Rodzice małych dzieci zazwyczaj wyobrażają sobie, że sprawiają niebywałą radość dziadkom, „podrzucając” im wnuki, by „mogli się nimi nacieszyć”. I nie mieści im się wprost w głowie, że babcia może w takim przypadku odmówić. Tymczasem niektóre z nich tłumaczą: „To moja córka/syn podjęli decyzję o dziecku, ja w tym nie uczestniczyłam. Swoje dzieci odchowałam, teraz mam czas dla siebie”. Popieram zdrową dawkę egoizmu. Dlaczego nasi rodzice mają nagle zamieniać się w całodobową opiekę nad naszym dzieckiem? A może mają inne plany?
Zapewne nie znajdzie się babcia czy dziadek, którzy nie kochają swoich wnuków i nie chcą z nimi spędzać czasu. Ale nie może to oznaczać, że mają być na każde zawołanie. I nie wywołujmy u nich z tego powodu poczucia winy. Już dawno zaakceptowaliśmy fakt, że nie wszystkie kobiety chcą być matkami. Dlaczego nie możemy zrozumieć, że nie każda kobieta chce być pełnoetatową babcią? To rodzice z narodzeniem dziecka muszą zmienić swoje życie, dostosować je do potomstwa, nie dziadkowie, oni już to zrobili.